poniedziałek, 12 sierpnia 2013

ŻONGLER: Hagrid w Polsce.

Wiemy, że Hagrid podczas podróży, której celem było odnalezienie olbrzymów, przeszedł przez granicę Polski. Nie ciekawi was, co mógłby porabiać w naszym pięknym kraju? Otóż mogło to wyglądać mniej więcej tak:
Hagrid z Madame Maxim przybyli do Polski o 4 dni za wcześnie niż to było zaplanowane. Postanowili więc trochę odpocząć od tej podróży i zatrzymać się w naszej ojczyźnie. Olimpia postanowiła udać się na zakupy, ponieważ interesowała ją Polska moda i tak dawno nie było w żadnym sklepie. Spotkaliśmy ją, gdy w jednym ze sklepów w Warszawie próbowała przymierzyć namiot. Hagrid zdecydował się wstąpić do warszawskiego baru, by coś zjeść. Niestety zaraz wyrzucono go stamtąd za połamanie stolika z krzesłami i obrazę kucharzy. Nasi ludzie poprosili go o komentarz w tej sprawie.
-Toż to skandal!- krzyknął Rubeus Hagrid.-  Wyrzucają mnie z baru, a to nie było moja wina. Krzesła były takie małe, że nawet jako sześciolatek bym się na nich nie zmieścił, a do tego te porcje...... Porządny gajowy zjadłby ich dziesięć i by mu nie starczyło!- to mówiąc odszedł tak rozeźlony, że woleliśmy dać mu ochłonąć. Jednak nasi ludzie obserwowali go dalej, ale już z mniejszej odległości.
                Idąc ulicą gajowy z Hogwartu, zauważył ulotkę mugolskiego biura podróży. Stwierdził, że krótka wycieczka mu nie zaszkodzi. Reklama oferowała wyjazd na Mazury. Wiemy, iż Hagrid lubi kąpiele w jeziorach, toteż spodobał mu się ten pomysł. Miał kłopoty ze znalezieniem najbliższego środka transportu, lecz w końcu dotarł na dworzec PKP.  Najbliższy pociąg do Olsztyna miał pojawić się za pół godziny. Hagrid usiadł na ławce i czekał. 30 minut minęło, a pociągu nie ma. „Każdy ma prawo do spóźnienia”- tak to skomentował pan Rubeus.  Mija pierwsza godzina, druga i trzecia, aż w końcu zrobiło się naprawdę późno i zapadł w sen. Nasz wytrwały dziennikarz czuwał przy nim przez całą noc.
                Po przebudzeniu gajowy naprawdę się zdenerwował.Był głodny, więc nasz zespół zaoferował mu trochę swoich kanapek. Stwierdził, że chce wracać do Madame Maxim, bo 100 razy badziej woli chodzić po sklepach niż noc spędzać na stacji kolejowej. Tym razem wybrał autobus. Pojazd jechał cały dzień. Na obrzeżach miasta kierowca zatrzymał się, by pobrać opłatę za przejazd. Wydaje nam się, że wcześniej o tym zapomniał. Hagrid nie miał, oprócz galeonów, czym mógłby zapłacić, więc wyrzucono go z autobusu. Zdenerwowany gajowy dalej ruszył piechotą. Nie znał Warszawy i ciągle się gubił. Podróż zajęła mu prawie całe 5 dni. Po drodze kupował jedzenie z przydrożnych straganów. Płacił galeonami i uciekał nim sprzedawca się zorientował. W końcu dotarł do galerii, w której spotkał Madame Maxim. Olimpia powitała go ozięble, gdyż przez niego mieli trzydniowe opóźnienie.  Teraz pałeczkę przejęła Madame i już nazajutrz byli w poza granicami naszego państwa. Obojgu jednak nasz kraj nie przypadł do gustu i coś nam się wydaje, że nie prędko tu wrócą. Szkoda...
               


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz